niedziela, 2 grudnia 2012

  Zdarzyło mi się kiedyś zlecić tzw. "profesjonalistce" szycie rolet, które to rolety zaprojektowałam dla jednej ze swoich klientek. Z powodu rozmiarów dekoracji nie było możliwe zweryfikowanie jakości szycia przed odbiorem. W trakcie montażu okazało się, że "profesjonalistka" zepsuła wszystko co zepsuć mogła. Szycie było niechlujne, krzywe, firana wystawała spod zasłony, wymiary niezgodne z projektem... Klientka złożyła u mnie reklamację, ja przekazałam ją dalej do "profesjonalistki" wraz z uszytymi przez nią roletami. A ta, odmówiła uznania reklamacji. Skracając opowieść, sprawa trafiła do sądu. Wiem, że papier jest cierpliwy, ale wkurza mnie kiedy czytam odpowiedź na mój pozew, a tam wierutne bzdury i kłamstwa. Rzeczoznawca, którego opłaciła "profesjonalistka" uznał, że 2% różnicy wymiaru w stosunku do projektu jest całkiem uzasadnione. Wyobraźcie sobie roletę 300x270cm, 2% z 300cm to 6cm. Jak uzasadnić taką różnicę klientowi? Pół biedy kiedy roleta wyjdzie dłuższa - można skrócić, a co jeśli będzie 6 cm krótsza??? 
Jak można spieprzyć swoją robotę, wziąć za to masę pieniędzy, nie uznać ewidentnej reklamacji, a potem kłamać w sądzie, że krzywy ścieg wynika z niewprawnej regulacji rolet na oknie. A gdzie uczciwość?



Poniżej kolejne z moich prac. Mam nadzieję, że nie zostaną uznane za buble. Jeśli jednak którykolwiek nabywca uznałby, że należy je zareklamować - bardzo proszę. Poprawię co trzeba, albo wykonam w zamian nową błyskotkę.